Miłość i zauroczenia - czy mają one wpływ?...
Oj tak.
Zdecydowanie!
Większość właśnie problemów związanych z depresją skupia się wokół poszukiwania drugiej połówki, co jest nie lada sztuką i często przypomina wręcz desperackie szukanie drugiej osoby, która by chciała poświęcić chociazby minutę na to aby poczuć ulgę i bezpieczeństwo, a jak wiemy desperacja tylko odstrasza i niszczy wszystko dookoła. Niedawno nawet spoktałem się osobiście z tym że miłość potrafi zarówno wprowadzić w depresję jak i z niej wyprowadzać.
Jak opisałem w pierwszym moim poscie zapoznawczym, zakończona miłość była jednym z czynników które sprawiły że wpadłem w depresję. Jednak dalsza część problemów własnie wiązala się z tym że poszukiwałem miłości w niewłaściwy sposób, w niewłaściwym miejscu oraz niewłaściwym czasie. Takie zachowanie sprawiało że problemy tylko napełniły wiaderko, które w pewnym momencie się przelało i wylało się całym cierpieniem i niepewnością na mnie?
Dlaczego tak się stało?
Ponieważ miałem mocno zaniżone poczucie własnej wartości, przez co potrafiłem się zauroczyć w pierwszej osobie, której się podobałem. Miało to niestety przykre konsekwencje, szczególnie że w tej całej historii wszystko łaczyło się z ilością alkoholu.
Nie należy w żaden sposób łaczyć nieudanego zauroczenia z alkoholem, zwłaszcza gdy bierze się do tego leki antydepresyjne. W niedalekim czasie zdażyło się że popełniłem błąd. Połączyłem nieudane rozauroczenie, strach przed kolejnym zranieniem i porażką, lekami antydepresyjnymi i alkoholem, że miałem potem myśli samobójcze i chęć zrobienia naprawdę głupich i nieodpowiedzialnych rzeczy, których bym na trzeźwo nie zrobił...
Jednakże nie zrobiłem nic z tego ale mówię to jako przestroga. To wszystko to było bardzo kiepskie połączenie i nikomu nie życze aby wpadł na takie pomysły aby z racji nieudanego zauroczenia w depresji z lekami wpadł na taki pomysł. Analizując sytuacje dotarłem do jednego... WSZYSTKO KRĘCIŁO SIĘ WOKÓŁ ZAUROCZENIA/MIŁOŚCI.
Nie mówię że to źle itp. Dało mi to do myśłenia że powinienem bardziej uważać na ludzi.
Jak jest dzisiaj?
Porzucając całkowicie myśl zakochania się czy też zauroczenia, postawnoilem pobyć całkowicie sam. W tym czasie chcąc nie chcąc trafiłem na osobę ktora miała w sumie podobną historię. Nie wiem co dalej ale na razie to uczucie sprawia że wychodzę z tego. Druga osoba potrafi sprawić że człowiek się przestaje bać.
Zdarzały się początkowo momenty i to każda osoba powinna wiedzieć... że w strachu chciałem odrzucić to wszystko aby nie zranić drugiej osoby. Doszło do kłótni i walki psychicznej o tą osobę, samemu wpadając wieczorami w ataki paniki.
Zakochanie się sprawiło że jednoczesnie czuję że się stabilizuje i powoli czuje się bezpiecznie, sprawia też że się bardzo boje kolejnych kroków bo mi na kimś zależy kazdego dnia. Także mocne uczucia w których druga osoba chce Cię wspierać bez względu na trudności jakie napotkasz, na stan w jakim się jest i dostrzega to że za twoim depresyjnym sobą jest mały skryty człowieczek z sercem ktore potrzebuje spokoju, ukojenia oraz bezpieczeństwa. Własnie takie podejscie potrafi zmienić myślenie na temat zauroczeń i miłości.
W mojej opinii bardzo trzeba uważać z weryfikacją wszystkich uczuć. Jest to cienka granica, która potrafi zarówno budować jak i niszczyć człowieka.
Obecnie nie wyobrażam sobie po raz kolejny cierpieć... a to właśnie poglębi mój stan depresyjny... A wszystko przez co?
PRZEZ MIŁOŚĆ I ZAUROCZENIA (a także samotność z tym związaną).